niedziela, 30 stycznia 2011

"wpisywałaś się do moich złotych myśli?"

Niestety nie było mi to dane droga M., a poza tym jakimi złotymi myślami może dysponować człowiek znajdujący się w moim stanie? Zastanawiające jest jedynie czy fakt wiedzy o kiepskiej kondycji mojego racjonalnego mózgu pogarsza czy też poprawia cała sytuację?! Owszem, jestem (byłam?) rozczulającą się nad najmniej odpowiednimi minutami czarno-białych filmów romantyczką, a moje spojrzenie na świat możet-byc bardzo naiwne. Mimo to posiadałam ( i tak, teraz zdecydowanie mogę użyć czasu przeszłego) nieocenioną zdolność racjonalnego oceniania sytuacji, a w mojej głowie jak i nierzadko przez moje usta pchały się mocno krytyczne słowa. Nie mówiąc już o ironii i cynizmie, które z resztą w przeciwieństwie do większości nie uważam za wyraz inteligencji czy elokwencji, a przejawem poczucia humoru i dystansu do siebie i otaczającego świata. Utrata owych, zbawiennych rzeczy poskutkowało tym, że zamieniłam się w bierną osobę słuchacza. O ile jest to w jakimś stopniu dość istotna funkcja społeczna ( ktoś słuchać musi by mówić mógł ktoś) w pewnym momencie może doprowadzić kogoś do szału.
(usnięty fragment notatki)
Otóż powracamy do czasów cenuzury. Tylko tym razem sama sobie jej dokonałam, ale jakaż to różnica?! Wprowadzenie cenzury na swoje własne myśli jest chyba już najgorszym stadium hipokryzji. A gdzie tu miejsce na demokrację?

wtorek, 4 stycznia 2011

żyję dzięki fantom, które moja siostra podsyłała Tym na Górze.

Żeby decyzja została podjęta tak naprawdę, ktoś - zazwyczaj główni zainteresowani - muszą się o tym dowiedzieć. Leżąc z matulą pod kocykiem w panterkę leniwym głosem zapytałam co o tym sądzi. Jedyne co pamiętam z tej rozmowy to choinka. Wydała mi się brzydsza niż zazwyczaj, ale w sumie nic w tym dziwnego, gdyż mama postanowiła doozdobić ją przeraźliwe tandetnym i kolorowym łańcuchem niewiadomego mi pochodzenia. Dowiedziałam się że mnie kocha i chce mi oszczędzić tego co będzie potem, ale niczego nie może mi zabronić. Kazała mi pomyśleć nad przyszłością. Pewnie miała rację, ale rację miała również mówiąc że to moje życie.

Jaki mam wybór?! Kanfiety o smaku mińskich, leniwych poranków lub tradycyjny, wypieczony krakowski precel. Czy to naprawdę można nazwać wyborem?!


kocham moją siostrę!

poniedziałek, 3 stycznia 2011

przez rok może zmienić się wszystko: ulubiony napój, ulubione papierosy, kolor ścian w pokoju, mężczyzna życia ( on nawet może zmienić się na kobietę życia), adres zamieszkania i nawet my sami. podobno!

Nigdy w to nie wierzyłam, bo moje życie było moim życiem nad którym roztrzęsionymi rękoma trzymałam szklany klosz. Na wszelki wypadek.. nic nie zmieniać, nie dmuchać, nie kaszleć w jego obecności.. Wychuchałam, wypieściłam i tuliłam do snu. Bo lepiej gdy nic ode mnie nie chciało, tylko spokojnie sobie spało w idealnie wyścielonym i mięciutkim łóżeczku. I co z tego, że dzień wczorajszy, przedwczorajszy był taki sam jak ten za 21 dni? Przynajmniej nie złapał kataru i czasem tylko leniwie przewracał się z boku na bok.

nic nie dzieje się bez przyczyny, a wszystko dzieje się po coś.

W to akurat zawsze naiwnie wierzyłam. I.. da daaaam.... znalazłam się teraz i tu w tym miejscu. Jak w przeobrzydliwej powieści z głupiutką ale jakże sympatyczna główną bohaterką, teraz już wierzę - w życiu może zmienić się dużo.. bardzo dużo i nie trzeba na to nawet roku.. wystarczą 3 dni, a nawet jedna noc - w dodatku nie cała.. wystarczy 5 sekund podczas których Twoja dłoń porównuje swoją wielkość z dłonią jeszcze wtedy zupełnie nieznanego człowieka!

sobota, 13 marca 2010

"I miss the catch if they through me the ball
I'm the last kid standing up against the wall
Keep up, falling, these heels they keep me boring
Getting glammed up and sitting on the fence now
They call me 'quiet girl'
They call me 'hell'
That's not my name
That's not my name"